piątek, 8 listopada 2013

6.Przepraszam.

Przepraszam.

Rozdział szósty.

-Ale napewno? Bo wyszłaś tak nagle.-powiedział
-Tak Niall, wszystko w porządku.-powiedziałam.
-To dobrze, polubiłyście się z Sophie no nie?-zapytał miło.
-Pewnie.-powiedziałam obojętnie.
-To może jutro kolejne spotkanie? W trójkę wiesz.-powiedział miło.
-Nie, nie mam czasu.-powiedziałam twardo.
-Czemu?-zapytał.
-Jestem umówiona z koleżanką. A zresztą, spędźcie czas razem, nie możesz aż tak się mną przejmować.-powiedziałam.
-Charlie..-zaczął. 
-Ja już nie mogę rozmawiać, narazie.-powiedziałam po czym się rozłączyłam. Byłam zła, ale dlaczego? Przecież nie powinnam tak robić! Przecież my się przyjaźnimy. Jutro jak spotkam Lily to zapytam się jej czy ma czas, byśmy się bardziej poznały. Gdy tylko weszłam do domu, ściągnęłam obcasy i poszłam do góry się wykąpać. Ubrałam się w jakąś koszulkę i dresy i ułożyłam się w łóżku. 
*Rano*
Obudziłam się o 7:00 więc nie miałam dużo czasu, wypuściłam tylko Cooki'ego na podwórko. Szybko się ubrałam i zrobiłam poranną toaletę, zrobiłam kreski i podkreśliłam rzęsy. Wpuściłam Cooki'ego do domu. Ubrałam kurkę i buty, po czym wyszłam i zakluczyłam dom. Szybko doszłam na przystanek, widziałam w oddali Lily której pomachałam, po czym przyszła do mnie.
-Hej.-powiedziała tuląc się do mnie. 
-Cześć. Masz dzisiaj czas żeby do mnie przyjść?-zapytałam miło.
-Pewnie! Po szkole?-zapytała z uśmiechem. Przytaknęłam tylko i podjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego.
Po lekcjach poszłyśmy z buta do domu, nie miałyśmy daleko. Otworzyłam i weszłyśmy, Cookie cały się cieszył. Poszłyśmy do mnie do pokoju.
-Wiesz co?-zapytałam z uśmiechem.
-Co?-zapytała
-Jestem strasznie zła. Ostatnio staję się bardzo zazdrosna o mojego przyjaciela.-powiedziałam przybita.
-Zakochałaś się.-stwierdziła.
-Co?! Ja?! Niee... albo może?-zapytałam głupio.
-Oj.. choć tu.-powiedziała i otworzyła ramiona. Przytuliłam się do dziewczyny. Poszyły na dół zrobiłam herbatę, wypiłyśmy śmiejąc się. Lily musiała już niestety iść. Wyszła. Zostałam sama z Cooki'm. Wzięłam psa na smycz, ubrałam kurtkę i buty, wyszłam po czym zakluczyłam dom. Spacerowaliśmy po alejkach parku. Widziałam dużo osób trzymających się za rękę. Było mi przykro, bo.. właśnie.. Bo Niall.. Nagle poczułam jak ktoś mi zakrywa oczy. 
-Kim jestem?-zaśmiał się głos. Taaak.. Niall.
-Niall?-zapytałam.
-Brawo.-zaśmiał się.
-Cześć.-powiedziałam obojętnie, poprawiając chustę.
-Co Ty taka niemrawa?-zapytał stając przed mną, spojrzał na mnie swoimi oczami. Omijając go ruszyłam dalej.
-Normalna.-powiedziałam krótko.
-Coś się stało.-stwierdził. TAK do jasnej cholery spotykasz się przy mnie z swoją dziewczyną ok?!
-Nie, wszystko ok.-powiedziałam krótko.
-Widzę..-drążył dalej.
-Niall.. proszę Cię, nie mogę Ci powiedzieć.-powiedziałam patrząc na ziemię.
-Możesz mi wszystko powiedzieć.-powiedział z uśmiechem
-Uwierz mi tego nie mogę. A zresztą, to po co? I tak nic to nie zmieni.-powiedziałam.
-No to mówi, może jednak zmieni?-zapytał.
-Nie, może kiedyś, ale nie teraz.-powiedziałam. Przytaknął tylko.
-Jak było z Sophie?-zapytałam patrząc przed siebie.
-Ehh.. weź mi nic nie mów zdenerwowała mnie. Stwierdziła, że mi się podobasz, ogarniasz?-zaśmiał się. Popatrzyłam tylko na niego i tak stałam, było mi wtedy przykro. Chyba zauważył, że o to mi chodzi. Przytulił mnie i trzymał w objęciach.
-Ci.. jestem tu i nigdy Cię nie zostawię, ze względu na wszystko.-powiedział trzymając mnie za głowę. Wybuchłam płaczem. Powtarzałam ciche przepraszam w kółko. Bezustannie. Staliśmy tak długo. Nie mogłam nawet na niego spojrzeć. Odsunęliśmy się, odrazu spojrzałam na ziemię.
-Niall.. Ja nie mogę na Ciebie spojrzeć.-powiedziałam patrząc na ziemię. Podniósł mój podbródek. 
-No popatrz możesz.-powiedział uśmiechając się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz